Ciąg dalszy cyklu HEROSI TRADYCJI, który rozpoczęliśmy tekstem poświęconym biskupowi Błażejowi Kurzowi, a kontynuowaliśmy przedstawieniem biografii x. Filipa Shelmerdine’a

 

Ksiądz Oswald Baker – Przez trudy do Prawdy

 

W roku 1969 Paweł VI wprowadził konstytucją Missale Romanum „nowy mszał”. Wskutek oporu pewnej grupy kapłanów i środowisk wobec sprawowania i uczestnictwa w „nowej mszy”, Watykan warunkowo zezwolił wybranym na odprawianie „po staremu”. „Wspaniałomyślnie” zezwalano na to kapłanom starszym (zapewne w myśl myśli: „Co poodprawiają, to poodprawiają, ale wkrótce umrą i będzie po kłopocie”). W odpowiedzi na „w pełni ekumeniczną i apolityczną” (cytat z oryginału) „petycję ludzi kultury” wydano również „indult Agaty Christie”, podpisany piórem (o paradoksie) Hannibala Bugniniego, autoryzujący użycie rytu ’65 (a zatem nie „klasycznej tridentiny„) w szczególnych wypadkach i na surowo określonych zasadach.

W roku 1969 ksiądz Oswald Baker z Downham Market we wschodniej Anglii liczył sobie 54 lata. Z tego powodu nie zaliczono go zapewne do grupy kapłanów w zaawansowanym wieku, którym można by pozwolić na taką ekstrawagancję jak trzymanie się tradycyjnej liturgii. W związku z tym x. Baker postanowił działać wbrew poleceniom Pawła VI oraz hierarchii z nadania Watykanu i kontynuować dzieło sprawowania Mszy „po staremu”. Tym sposobem dał wyraz przywiązania do stanowiska oraz taktyki znanej dziś pod nazwą: „uznawać i sprzeciwiać się” (z angielska „recognize and resist” (R&R)]. Z tego również względu serdecznie przyjmował w swojej parafii księży Bractwa św. Piusa X, a w roku 1976 samego „ojca chrzestnego” postawy R&R, abpa Marcelego Lefebvre’a, którego w poniższym wywiadzie dla BBC porównał do św. Atanazego:

https://www.youtube.com/watch?v=d_5NlCE7DyQ

 

X. OSWALD BAKER (XOB): Ze względu na zepsucie struktury, sprzeciw wobec której powoduje określanie mnie mianem „buntownika”, w najmniejszym stopniu nie żałuję mojej postawy i z każdą chwilą zdobywam większą pewność, że jest ona katolicka i poprawna.

Dziennikarz BBC: Jak bolesne było dla księdza zerwanie z hierarchią kościelną?

XOB: Raz jeszcze: w obliczu tego, jak owa hierarchia się zachowuje, nie ma mowy o żadnym bólu; tylko smutek z powodu jej postępowania.

BBC: Do jakiego stopnia życie Księdza jest teraz borykaniem się z trudnościami?

XOB: Jeśli pyta Pan o aspekt materialny, to w żadnym stopniu. Moje utrzymanie zależy od uczestników odprawianych przeze mnie Mszy. Są bardzo hojni, więc kwestia finansowa stoi na uboczu.

BBC: Co udało się Księdzu osiągnąć w ubiegłym roku?

XOB: Jak Pan zobaczy, nabyliśmy i urządziliśmy bardzo gustowne oratorium, które spełni nasze potrzeby: pomieści wiernych teraz i w najbliższej przyszłości.

[…]

BBC: Ale na jaki rodzaj wsparcia może Ksiądz liczyć? Stanowicie znikomą mniejszość.

XOB: Pod względem liczebności faktycznie tak jest – o tyle, o ile możemy z pewnością stwierdzić, że gdyby jutro przywrócono prawdziwą Mszę [true Mass], bez cienia wątpliwości katolicy uczestniczyliby w niej tłumnie i z wdzięcznością.

Pewnego dnia prawdziwa Msza z pewnością powróci. Nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy. Nie umiem określić, ile to zajmie. [Ale powróci].

 

* * *

 

Wywiad pochodzi z roku 1976, kiedy jeszcze mało kto (wyjątkiem był np. x. Saenz y Arriaga, o którym napiszemy) w ogóle przyjmował do wiadomości, że tezę o wakacie Stolicy Apostolskiej należałoby poważnie rozważyć. Innymi słowy: w kluczu „najpierw nas ignorują; potem się z nas śmieją; potem z nami walczą; na końcu wygrywamy” znajdowaliśmy się na etapie „ignorowania nas”.

 

Ciąg dalszy nastąpił…

 

Tekst i tłumaczenie: Fidelis Zagurski